Toksyczne matki – gdy miłość do dziecka potrafi niszczyć
Dlaczego powracam do tematu?
Ostatnie miesiące pracy w gabinecie skłoniły mnie do powrotu i rozwinięcia artykułu napisanego na początku istnienia bloga. Gdy pisałam pierwszy raz ten tekst moją intencją było ogólne nakreślenie spektrum postaci matczynej, określanej potocznie jako „toksyczna matka”. Dziś, z perspektywy rozmów z moimi pacjentami, własnej refleksji i rosnącej gotowości, wydaje mi się słuszne podzielić w rozszerzony sposób pewnymi aspektami tematu. Mam nadzieję, że okaże się to cenna perspektywa dla osób poszukujących wskazówek pomocnych w odpowiedzi na noszone w sobie pytania. Dziękuję osobom, które zainspirowały mnie do ponownego zajęcia się tym wątkiem.
Miłość jak matki do dziecka?
Miłość matki do dziecka jest jednym z najpiękniejszych uczuć. Troska o ukochaną pociechę jest naturalna, ewolucyjnie wspierana i utrwalana na poziomie biologii. W codziennych rozmowach często powtarzamy narrację o matczynej miłości, poświęceniu. Mówimy o wzniosłości roli matki a z potępieniem, czasem oburzeniem komentujemy publikowane informacje o matkach „wyrodnych”, porzucających swe dzieci, jawnie agresywnych. Gdy przyjrzeć się jednak sytuacji bliżej, z większą refleksją, obszar relacji matki z dzieckiem mieści w sobie znacznie więcej, często nieoczywistych zjawisk. Widzimy całe spektrum postaw matek, relacji matka-dziecko, doświadczamy emocji, które zaczynają wywoływać wątpliwości, niepokój, pytania… Jeszcze większe bogactwo wątków, powikłanych emocji, sprzeczności odkrywają pacjenci w czasie psychoterapii, konfrontując się z własnymi wspomnieniami, doświadczeniami w relacji z matką.
Dodam jeszcze, dla doprecyzowania, że wspominana tu „matka”, w specyficznych przypadkach, z powodu życiowych okoliczności, może być realnie inną osobą, np. babcią, gdy to ona przejęła opiekę nad po śmierci matki na jakimś etapie rozwoju dziecka. Dla większości dzieci matka biologiczna jest tą najbliższą, najbardziej wpływającą na ich rozwój postacią, choć trzeba zaznaczyć, że nie jedyną. Termin „matka” użyty w tym artykule, będzie więc równocześnie używany w odniesieniu do realnej, biologicznej matki, jak i w pewnych aspektach, do pełniącego „matczyne” funkcje otoczenia.
W niektórych przypadkach relacja łącząca matkę i dziecko może przybrać trudną formę, czasem niejawnie niebezpieczną, a jednak zagrażającą rozwojowi emocjonalnemu dziecka. Mówi się wtedy potocznie o toksyczności zachowań rodzicielki. Użycie terminu „toksyczna” matka wydaje się pojawiać nie bez powodu, przywołuje skojarzenia z powoli, systematycznie i szkodliwie wpływającym oddziaływaniem. Tzw. „toksyczna matka” jest kobietą, która może mieć świadomość swoich destrukcyjnych zachowań, postawy, ale zapewne często nawet nie zdaje sobie sprawy. Wiele zachowań „toksycznych” powstaje nieświadomie w oparciu o wewnątrzpsychiczne mechanizmy.
Psychoterapia od zawsze przykłada dużą wagę do znaczenia postawy, otwartości emocjonalnej matki dla rozwoju psychicznego dziecka. Nie ulega obecnie wątpliwości, że zdrowie emocjonalne młodego człowieka kształtuje się w znacznym stopniu dzięki zdrowej, adekwatnej do wieku opiece. To co sprzyja kształtowaniu zdrowej relacji matki z dzieckiem, to jej otwartość emocjonalna na stany dziecka i swoje własne, tak te przyjemne jak i trudne, nieznośne w tym np. bezradność, złość. Otwartość emocjonalna wiąże się również z uważnością oraz postawą zaufania do siebie i własnych zdolności do opieki, komunikowania się z niemowlęciem. Do zdrowego rozwoju dziecko potrzebuje też od matki jej zdolności do wytrzymania stanu zależności, jak i uznania rosnącej z czasem niezależności dziecka.
Psychoterapia i neurobiologia o tworzeniu fundamentów osobowości
Psychoterapia w znacznym stopniu kieruje swoją uwagę na wczesnodziecięce relacje z pierwszymi opiekunami. Dla pacjenta nie jest na ogół niczym zaskakującym, gdy na pierwszych konsultacjach psychoterapeuta prosi o opowiedzenie wspomnień z dzieciństwa, opis relacji z rodzicami, opiekunami. Psychoterapia psychodynamiczna i psychoanaliza traktują doświadczone na najwcześniejszych etapach życia wzorce relacyjne, emocje, wczesnodziecięce fantazje jako fundamentalne dla kształtowania się osobowości człowieka, schematów emocjonalnego reagowania.
Dziś, na podstawie badań neurobiologicznych wiemy też, że ukształtowane „ścieżki” emocjonalne znajdują swoje realne odbicie w funkcjonowaniu mózgu. Mózg, utworzone na początku swojego rozwoju, utarte „ścieżki” pobudzenia neuronalnego traktuje jak swoiste matryce działające w powtarzalny sposób, poza naszą świadomą kontrolą.
Psychoanalityk i pediatra o „wystarczająco dobrej matce”
Psychoanaliza poświęciła wiele uwagi badaniu procesu budowania wewnętrznego świata dziecka w relacji z jego opiekunami. Psychoanalitycy pracując z pacjentami dorosłymi, dziećmi, parami matka-dziecko opisali wiele zależności pozwalających określić czym cechuje się optymalne, sprzyjające zdrowemu rozwojowi dziecka otoczenie, relacja. Psychoterapeuta Brytyjski, wybitny psychoanalityk i pediatra Donald Woods Winnicott twierdził, że matka ma być „wystarczająco dobra”. „Wystarczająco” oznacza pewną konfigurację cech pozwalających optymalnie, wystarczająco dobrze (nie koniecznie idealnie) odpowiedzieć na potrzeby dziecka. Ważne, by rozważając rolę otoczenia w jakim rozwija się dziecko mieć świadomość, że matka na ogół nie jest jedyną osobą wpływającą na dziecko, choć jest osobą niezwykle znaczącą.
„Uzasadnione wydaje się założenie, że wystarczająco dobre otoczenie na początku cechuje wysoki stopień dostosowania do indywidualnych potrzeb niemowlęcia. Zazwyczaj matka może je zapewnić dzięki szczególnemu stanowi, w jakim się znajduje, a który nazwałem pierwotnym macierzyńskim zaabsorbowaniem. (…) Dostosowanie maleje w miarę, jak rośnie potrzeba, by niemowlę doświadczało reakcji na frustracje. W prawidłowo przebiegającym procesie funkcję polegającą na niedostosowaniu się do niemowlęcia matka może odroczyć do czasu, kiedy dziecko będzie zdolne reagować gniewem na braki, zamiast ich doświadczać jako urazu. Trauma oznacza przerwanie ciągłości poczucia istnienia jednostki. Ciągłość istnienia jest niezbędna, by poczucie self, poczucie bycia realnym i poczucie istnienia mogły ostatecznie stać się cechą osobowości jednostki.”
Cyt. „Dom jest punktem wyjścia. Eseje psychoanalityczne” D.W. Winnicott. Wyd. Imago, 2010
Współczesne badania na temat zaniedbań emocjonalnych.
Jak podają badania opublikowane w 2014 roku na łamach American Psychological Association zaniedbania emocjonalne są równie bolesne dla dzieci jak krzywdy fizyczne. Naukowcy udowodnili, że dzieci, nad którymi rodzice znęcali się psychicznie doświadczyły tych samych lęków, poczucia strachu i niskiej wartości, jak dzieci doświadczające przemocy fizycznej i seksualnej. Zatem emocjonalne zaniedbanie, przeżywana przez dziecko emocjonalna trauma, uraz będzie mieć wpływ na dorosłe życie, co do tego nie ma wątpliwości.
Ponadto w „Psychology Today” Peg Streep zwraca uwagę, iż emocjonalne braki skutkują: poczuciem bezsensu, umniejszaniem swojej godności jako osoby niegodnej uwagi, z jednoczesną wielką tęsknotą za miłością i szukaniem jej często zbyt zachłannie i z opłakanym skutkiem. Temat toksycznych relacji w rodzinie także szczegółowo analizuje Susan Forward w swojej książce „Toksyczni rodzice”. Obszerne opracowania na temat dysfunkcyjnych relacji z rodzicami zamieściła w swoich książkach psycholog dziecięca Alice Miller (m.in. „Dramat udanego dziecka”).
6 typowych cech toksycznej matki
Przyjrzyjmy się zatem konkretnym zachowaniom toksycznej matki, aby umieć rozpoznać ten problem. Warto zauważyć, iż toksyczny wpływ na dziecko może mieć miejsce zarówno w przypadku relacji matka-córka, jak również matka-syn.
Nadmierna kontrola – „dzieci i ryby głosu nie mają”
Pragnie cały czas mieć wpływ na życie dziecka, nawet gdy ma ono swoje życie. W niektórych przypadkach destrukcyjny wpływ matki jest na tyle silny, iż dziecko nie jest w stanie samodzielnie podejmować decyzji. Matka wpływa na formy spędzania wolnego czasu bądź wybiera kierunek kształcenia. Kontrola bardzo często dotyczy również relacji dziecka z rówieśnikami, co skutkuje tym, że np. w przyszłości każde bliższe relacje z płcią przeciwną kończą się fiaskiem. Matka, choć pozornie pragnie szczęścia ukochanej pociechy, to na każdym kroku deprecjonuje rolę potencjonalnego partnera życiowego.
Ta forma niszczącej relacji matki z dzieckiem początkowo bywa mało zauważalna, przy małym dziecku rodzice często wybierają zajęcia dodatkowe, wybierają kolegów zapraszanych na urodzinowe przyjęcie, ubierają adekwatnie do okazji… Ale i tu istnieje już ryzyko. Powstaje pytanie dlaczego np. kilkulatek nie może sam usiąść i wymienić kogo chce zaprosić na urodziny? Dlaczego to nie on ma zadecydować w której czapce pójść na plac zabaw?
Kontrola i nadzór ma w tym wypadku głębsze przyczyny po stronie rodzica. Są to własne niezaspokojone potrzeby, nieuświadomiona agresja względem dziecka lub innej osoby, lęk, niepewność w roli. To one stoją wtedy na pierwszym miejscu, nie dobro dziecka. Bardzo często, ta relacja opierająca się na kontroli wyklucza odrębność dziecka, jego wolę, pomysły. Pojawiające się przejawy oporu, bunt, inne zdanie dziecka wywołują różne formy agresji matki/rodzica.
„Słodka trucizna” – nadopiekuńczość
Ogranicza i blokuje możliwość zdobywania nowych umiejętności, tym samym nie pozwala doświadczyć konsekwencji błędów, przez co dziecko boi się ryzyka. Zawsze doradza, nawet jeżeli jej rady nie wnoszą nic nowego.
Nadopiekuńczość może wiązać się z silnymi, nieświadomymi lękami matki – lękową postawą względem świata i niepewnością względem własnych możliwości, możliwości dziecka. Nadmierna opiekuńczość może też być sposobem na chronienie się przed przeżywaniem poczucia opuszczenia, nieprzydatności gdy dziecko, nabywając samodzielności, odłączałoby się i wiązało z innymi osobami.
U podstaw nadopiekuńczości leżeć może również dewaluacja dziecka i używanie go jako narzędzia do budowania poczucia własnej skuteczności, ważności. Gdy rozmawia się z pacjentami, jest im bardzo trudno uznać, że to zachowanie matki było dla nich niezwykle niszczące. Opisują wprawdzie jak złości ich nadopiekuńczość matki (gdy mają już lat 20, 30 czy 40) ale nie umieją tej złości wyrazić, użyć do oddzielenia. Nadopiekuńczość jest taką „słodką trucizną”. Zresztą, często bywa połączona z kolejnym toksycznym schematem opisanym poniżej:
Szantaż emocjonalny
Jeżeli coś jest nie po jej myśli obraża się, krzyczy, wybucha złością lub płaczem – przecież „matce się nie odmawia”. Odmowa oznacza dla niej brak zrozumienia i szacunku. Toksyczne matki często podkreślają, iż dzieci nie zajmują się nimi w należyty sposób: są za mało troskliwe, nie interesują się ich życiem, choć jest to nieprawdą.
W istotnych momentach może posunąć się nawet do udawania choroby. Z czasem dziecko orientuje się, że choroba jest symulowana i udaje mu się uniezależnić, jednak częściej z perspektywy gabinetu psychoterapii mam do czynienia inną sytuacją – rodzic naprawdę zaczyna mieć problemy ze zdrowiem. Przy czym, od razu zaznaczam, że właściwie zawsze są to problemy psychosomatyczne, tzw nerwicowe, będące wyraźną reakcją psychologiczną na proces wyodrębniania się i uniezależniania się dziecka. Tak…i tu zaczyna się całe spektrum problemów, z którymi potrzebuje zmierzyć się dziecko, często już dorosłe.
Niezwykle trudną psychologiczną pracę musi wykonać osoba by poradzić sobie wewnętrznym konfliktem między własnymi potrzebami wynikającymi z odrębności a żądaniami rodzica „podporządkuj mi się” wyrażanymi z użyciem takich „narzędzi” jak problemy kardiologiczne (np. „atak serca”), neurologiczne (np. nagły niedowład, problemy z widzeniem) czy nawrót depresji. Samodzielne poradzenie sobie z takim powikłanym układem emocjonalnym, obciążeniem poczuciami winy bywa często niemożliwe. Psychoterapia staje się dla takich osób bezpieczną przestrzenią do przepracowania i znalezienia wyjścia z impasu.
„Przecież wszystko dla ciebie poświęciłam!” – wzbudzanie w dziecku poczucia winy
…lub też: „przecież zależy mi jedynie na Twoim szczęściu, robię to dla Twojego dobra”. Gdy bliżej, z empatią przyjrzeć się sytuacji dziecka, które słyszy takie słowa, można wyobrazić sobie ciężar kładziony na jego ramiona, ciężar zbyt duży, nie należący do niego… Ten ciężar wywołuje cierpienie. Nałożony przez kogoś bliskiego, od kogo dziecko czuje się zależne, emocjonalnie wikła, nie pozwala odejść, uwolnić się, poczuć ulgę.
Podkreślanie poświęcenia się matki jest jedynie świadectwem uczuć, z którymi rodzic nie umie sobie poradzić i przerzuca je na dziecko. Dziecko staje się „pojemnikiem” na poczucie frustracji, bezsilności, złości. Dodatkowo, obarczanie dziecka poczuciem winy za niespełnione marzenia może skrywać niemożność wypełnienia swojego życia innymi wartościami, zajęciami, osobami. „Wszystko dla ciebie poświęciłam!” to często dramatyczne i rozpaczliwe wyznanie matki o pustce i niewykorzystanych szansach w życiu. Zastanów się, o czym myślisz gdy wykrzykujesz takie słowa do dziecka? Co tak naprawdę poświęciłaś? I czy aby zrobiłaś to „dla dziecka”, czy może tak naprawdę nie zrobiłaś tego bo na przykład się bałaś?…
Nadmierny krytycyzm
Trudno jest jej dogodzić, wręcz nie jest możliwe ją zadowolić. Przykre docinki potrafi maskowane w formie żartu. To domena zwłaszcza narcystycznych, żądnych osiągnięć, dumy matek/rodziców. Nie ma znaczenia, że uwagi pod adresem dziecka wywołują u niego ból i cierpienie, łzy albo krzyk. Krytycyzm jest agresją, atakiem na wszystko co nie wydaje się zgodne z oczekiwaniami rodzica. Pacjenci często przywołują wspomnienia bogate w słowa krytyki, krzyk, nienawistne spojrzenia, zimne oblicza przy równoczesnym braku doświadczenia pochwały, zadowolenia rodzica. Zdarza się, że gdy w relacji z takim rodzicem pojawiają się pozytywne reakcje, dziecko i tak uczy się, że są one warunkowe – „gdy spełnię warunki jakie się mi stawia, to mama będzie zadowolona”.
Nadmierny krytycyzm nie skłania do zdrowego rozwoju, zachęca co najwyżej do pewnego rodzaju oszustwa, tworzenia zadawalających innych i pozwalających uniknąć bólu atrybutów (np. oceny w szkole, wyuczone zachowania, pozy). Niestety jego konsekwencje u dzieci sięgają pustki, depresyjności, biernej agresji, zachowań autodestrukcyjnych.
Żądanie nadmiernej uwagi
Pragnie cały czas być w centrum zainteresowania, albo wręcz przeciwnie, jest zajęta sobą, nieobecna, emocjonalnie niedostępna. Obie te postawy owocują tym, że dziecko nie otrzymuje wystarczająco dobrej opieki, uwagi.
Matka zapatrzona w siebie nie widzi i nie odczytuje potrzeb dziecka. Dziecko nie może „przeglądać się” w oczach matki i doświadczyć tą drogą siebie, swojej integralności. Nie może doświadczyć, że jest widziane, rozumiane i akceptowane. Jest pominięte, nieistniejące. To bardzo duże obciążenie dla procesu budowania obrazu siebie u dziecka.
Czym spowodowane jest postępowanie toksycznej matki?
Przyczyn należy doszukiwać się w jej własnym życiu. Toksyczna matka z jakiegoś powodu sama ma braki emocjonalne nabyte w dzieciństwie, które pragnie sobie zrekompensować w relacji z dzieckiem. Najczęściej nie radzi sobie z własnymi emocjami, oczekiwaniami. Należy pamiętać, iż najczęściej nie jest to matka niekochająca, ale zagubiona, pełna strachu i obaw. Nie potrafi (albo nie chce) pogodzić się z tym, iż dziecko jest odrębnym człowiekiem lub wręcz już dorosło, ma prawo do własnych przekonań czy decyzji, nawet jeżeli są one błędne.
Opisane powyżej cechy toksycznej matki, relacji z nią są jednymi z najczęstszych patologii relacji. Wpływają destrukcyjnie na rozwój osobowości dziecka i stają się podwalinami trudności emocjonalnych o różnym nasileniu. To z czym najczęściej zgłaszają się pacjenci do gabinetu psychoterapii to szerokie spektrum problemów od nieśmiałości, problemów z osiągnięciem sukcesów zawodowych po porażki z relacjach, budowaniu związku. Zaburzenia relacji niemowlęcia, dziecka z matką, doświadczenie deficytów emocjonalnej obecności, otwartości, akceptacji sprzyjają pojawieniu się poważnych zaburzeń psychicznych, takich jak zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie), zaburzenia lękowe, depresja, zaburzenia osobowości.
Czytając ten materiał‚ jesteś przekonany, iż Twoja relacja z matką jest toksyczna? A może zastanawiasz się nad pewnymi aspektami Twojej relacji z dzieckiem?
Przemoc psychiczna wpływa na każdą sferę życia – może niszczyć życie zawodowe, prywatne. Życie przez lata podporządkowane toksycznej relacji przestaje cieszyć, a jest brzemieniem, które trudno bez pomocy udźwignąć.
Pomoc psychoterapeutyczna pomoże Ci w unormowaniu stosunków z toksycznym rodzicem, tym realnym ale i tym, który jest w Tobie, który wpisał się w Twój świat wewnętrzny i towarzyszy Ci każdego dnia. Psychoterapia pomaga zająć się trudną relacją, opisać ją, zbadać jej wpływ na teraźniejszość. Psychoterapeuta wspiera w sięganiu do przeszłości, ujawnianiu emocji i poszukiwaniu dojrzałych sposobów budowania dorosłego życia. Uporanie się z dziedzictwem jakim są wczesnodziecięce relacje z matką, opiekunami pomaga swobodniej budować własne życie i lepiej kształtować relację z własnymi dziećmi, unikając nieświadomych pułapek.
Jeżeli czujesz, że chciałbyś umówić się na konsultację w Pracowni INVENI, możesz to zrobić rezerwując wizytę w Gabinecie (Kraków lub Tarnów). Jeśli mieszkasz poza tymi miastami lub przebywasz za granicą, istnieje możliwość umówienia konsultacji online (Skype).
Wizyty można rezerwować kontaktując się bezpośrednio, wszelkie informacje kontaktowe znajdziesz ? TUTAJ. Możesz również skorzystać z internetowego SYSTEMU REZERWACJI WIZYT.
Anna Pabiańczyk-Kulka
Psychoterapeuta w Pracowni Psychoterapii i Coachingu INVENI
Gabinet Kraków, Tarnów, Online